Oczywiście nie przedstawię gotowej recepty, nie będzie to tez studium eksperckie, ale bardziej ciekawostki i spostrzeżenia, wynikające z obecności na tym rynku, z jego obserwacji, z nauki, z doświadczeń zdobywanych na największych targach sztuki: w Bazylei, Miami, czy Paryżu, ale też z rozmów z moją córką, która obecnie studiuje w Paryżu na kierunku MBA in Art market Management. Moim celem jest chęć zainteresowania sztuką i to zarówno jako kapitałem finansowym, ale też tym niewymiernym –kulturowym.
Jako pasjonatka sztuki myślę o niej jako o czymś, co sprawia radość i buduje wrażliwość. Moja osobista teoria głosi, że istnieje ona dla zachowania harmonii we wszechświecie. Bo jeśli mamy niebo i ziemia, dobro i zło, dzień i noc, to musi być też alternatywa dla rzeczy, które spełniają funkcje użytkowe – ubrań, naczyń, samochodów, telefonów,… – czyli muszą być takie, które po prostu są, a powstały z naturalnej potrzeby istnienia piękna.
Jako ekonomistka, dostrzegam w sztuce potencjał finansowy, choć wiem, że zarabianie na niej do łatwych nie należy.
Dla laików zasady kierujące rynkiem sztuki mogą wydawać się niezrozumiałe, niekiedy szokujące, ale i specjaliści nie zawsze potrafią wyjaśnić dlaczego akurat ten artysta wart jest miliony, a ten czy inny obiekt uzyskał rekordową cenę.
Nie ma prostego wytłumaczenia dla fenomenu twórczości Jeffa Koons’a, którego metrowy królik został sprzedany dwa lata temu na aukcji za 91 mln dolarów, czyniąc z autora najdroższego, żyjącego Artystą. Eksperci twierdzą, że „Rabbit” to jedno z najważniejszych dzieł lat 80-tych, ale również i dla nich ta astronomiczna kwota była zaskoczeniem.
Osobiście uważam, że Artystę na szczyty sławy doprowadziły: wywoływane skandale – jego żoną była gwiazda filmów porno Cicciolina- odwaga – upublicznił w formie rzeźb najbardziej intymne wydarzenia swego małżeństwa- oraz kontrowersyjne podejście do sztuki – udowodnił, że sztuka to nie tylko piękno, że mogą nią być również przedmioty kultury masowej i to pokazane w formie kiczu.
Trochę inaczej sprawa wygląda z innym rekordem, z najdroższym obrazem świata, którym jest obecnie „Zbawiciel Świata” Leonarda da Vinci, a który to został wylicytowany w 2017 roku na nowojorskiej giełdzie za 450 mln dolarów. Tu chodź cena szokuje, kontrowersji nie ma, dzieło ma 500 letnią historię i namalował go Geniusz. Obraz jednak wzbudza zainteresowanie od strony inwestycyjnej, bowiem 60 lat wcześniej był wart zaledwie 45 funtów.
Mimo, iż rynek dzieł sztuki potrafi zaskoczyć i zaszokować, jest interesujący i ma potencjał. Dotyczy to również Polski, choć tutaj z racji krótkiej historii, jego tempo rozwoju jest zdecydowanie wolniejsze. Głównym problemem polskiego rynku nie jest wcale brak pieniędzy, ale niski poziom świadomość i mało wyrafinowane potrzeby estetyczne. Wśród Rodaków nadal pokutuje przekonanie, że otaczanie się sztuką to raczej zbytek i fanaberia, a nie prestiż i lokata kapitału, a o statusie decyduje samochód, nieruchomości i egzotyczne podróże.
Ten tok myślenia oczywiście powoli się zmienia, co potwierdzają raporty. Rok 2019 był kolejnym rekordowym dla polskiego rynku. Obroty na aukcjach wyniosły 380 mln. zł i były o 80 mln wyższe niż w roku poprzednim, a gdyby doliczyć do tego jeszcze transakcje poza aukcyjne, możemy mówić o kwocie zdecydowanie wyższej. Wprawdzie do rynków europejskich: brytyjskiego i angielskiego jest nam bardzo daleko – a światowych nigdy nie dogonimy – ale tempo wzrostów jest i zainteresowania sztuką też. Niewątpliwie wpływ na to ma obecna sytuacja gospodarcza. Spore wahania na giełdzie akcji i nikłe zyski z lokat bankowych, skłaniają inwestorów do poszukiwania innych form inwestycji, do lokowania nadwyżek kapitału w kamienie szlachetne i dzieła sztuki.
Jakie są plusy inwestowania w sztukę?
Przede wszystkim rynek sztuki jest niezależny od zdarzeń politycznych i gospodarczych. Nie ma większego znaczenia co dzieje się na linii Moskwa – Waszyngton. Inwestorzy zazwyczaj najpierw wycofują pieniądze z rynku akcji, a nie z rynku dzieł sztuki. Również Covid-19 nie wywołał paniki, co więcej spowodował zdecydowany wzrost transakcji i obrotów i przyniósł kolejne rekordy, co i ja mogę potwierdzić.
Drugą istotną kwestią, jeśli chodzi o ten rodzaj inwestycji jest fakt, iż wraz ze wzrostem kapitału finansowego, wzrasta nasz kapitał kulturowy. Codzienne obcowanie z dziełem sztuki w swoim domu to ogromna przyjemność dla oczu i duszy, to budowanie własnej wrażliwości, która jest bezcennym dobrem.
Sztuka to też inwestycja, z którą – z reguły – nie trzeba się rozstawać. Podejmując decyzję o przeprowadzce nawet na inny kontynent, wystarczy zdając płótno z blejtramu, zwinąć, włożyć do tuby i możemy ruszać w podróż.
Co ma wpływ na rynek sztuki?
Trzeba pamiętać, że na rynek sztuki bardzo duży wpływ mają trendy i ważne wydarzenia. Dobrym przykładem jest tu nasza królowa art deco -Tamara Łempicka, najdroższa nieżyjąca polska Artystka. Sprzedaż w 2018 na aukcji w nowojorskim Christie’s obrazu „La Musicienne” za kwotę 34 mln złotych, przełożyła się na powrót art deco na salony, na zainteresowanie żyjącymi twórcami tego kierunku i zdecydowany wzrost cen ich obrazów. Kolejne rekordy tej Artystki – obraz La tunique rose”, wylicytowany za 52 mln złotych i „Portret Marjorie Ferry”, za ponad 82 – utwierdziły inwestorów w przekonaniu, że to nie jedna akcja, tylko trend i że warto zainwestować w obiekty nurtu art deco. Innym przykładem jest obraz Banksy’ego przedstawiający Izbę Gmin, w której na zielonych ławach deputowanych zasiadają szympansy. Dzieło będące satyrą na pracę parlamentu Wielkiej Brytanii powstało w 2009 roku, ale dopiero po brexicie, zyskało na swojej wartość, osiągając na aukcji kwotę 12 mln dolarów i powodując zwiększone zainteresowanie sztuką graffiti i jej twórcami.
Jak zacząć robić biznes na sztuce?
Żeby na sztuce zrobić biznes, trzeba poznać rynek, nie powinno się inwestować w coś na czym się nie znamy. Dobrze jest zacząć od literatury, publikacji branżowych i rozmów z ludźmi, którzy mają wiedzę i doświadczenie. Potem powinno się wybrać swój ulubiony styl, okres lub Artystę / w ostatnim przypadku należy zwrócić uwagę na jego osiągnięcia – miejsca wystaw, otrzymane nagrody / i przyjąć strategię, czyli określić roczny budżet i miejsce zakupów. Tu mamy do wyboru renomowane Galerie, albo udział i łapanie okazji na aukcjach, na których koniecznie trzeba pamiętać o zachowaniu zdrowego rozsądku i trzymaniu emocji na wodzy. Nabywanie dzieł z niepewnych źródeł i bez certyfikatu dobrym pomysłem nie jest, tym bardziej że nie trudno pomylić print z oryginałem.
Później pozostaje uzbroić się w cierpliwość – sztuka to z reguły inwestycja o 10 letnim horyzoncie czasowym – śledzić tematyczne portale oraz strony największych domów aukcyjnych, …..
Mam nadzieję, że udało mi wzbudzić zainteresowanie sztuką, że świat biznesu dostrzeż w tkwiący w niej potencjał i to zarówno finansowy, jak i kulturowy.
Zachęcam do śledzenia naszych działań i do kontaktu.
Violetta Kowalczyk – właścicielka V.A.Gallery Poland