Ponad dwie dekady zawodowych doświadczeń, długa lista zrealizowanych projektów oraz setki rozmów z klientami, by lepiej zrozumieć ich potrzeby i dopasować do nich kształt projektowanych wnętrz… Hanka Bajer i Paweł Sokół, czyli właściciele pracowni architektonicznej Bajer Sokół Team (przez wiele lat funkcjonującej pod nazwą EXITDESIGN), stworzyli jedną z najbardziej wyrazistych marek na rynku usług projektowych. Oprócz tego, chcąc promować dobre praktyki w branży, ale też aktywizować środowisko, w 2017 roku, wraz z grupą architektów z najbardziej renomowanych polskich pracowni, założyli Stowarzyszenie Architektów Wnętrz, którego prezesem został właśnie Paweł Sokół.
Swoistym fundamentem każdej pracowni projektowej jest wyraźnie zarysowana filozofia, na którą składają się strategie biznesowe, relacje z klientami, zawodowe credo – wyznaczające ścieżkę rozwoju. Jak ona wygląda z perspektywy dotychczasowej działalności pracowni Bajer Sokół Team?
PS: Wychodzimy z założenia i to – jak sądzę – stanowi fundament naszej filozofii architektonicznej, że w projektowanych przez nas wnętrzach powinna panować równowaga. Równowaga kolorów, form, dodatków… Unikamy wnętrz bazujących na ostrym kontraście, przerysowanych, bowiem one po prostu męczą i naszym zdaniem dość szybko przemijają. Dlatego dla nas liczy się przede wszystkim spójność wszystkich elementów tworzących wnętrze.
HB: Wnętrza mieszkalne, które projektujemy, służą przede wszystkim odpoczynkowi. To ich główny cel. Ludzie wracają do nich po pracy, relaksują się, spędzają wolny czas, śpią. Dlatego potrzebują przestrzeni przyjaznej, stonowanej i bazującej na harmonii, a nie na kontrastach. Kształtujemy przestrzeń wnętrz, myśląc właśnie o potrzebach ludzi. To są miejsca skrojone na ich miarę, w których po prostu dobrze się czują.
Od początku naszej rozmowy wyraźnie akcentujecie wartości, które są Wam bliskie, i które chcecie realizować w swoich projektach. Gdybyście mogli w kilku słowach zarysować, co wyróżnia projektowane przez Was wnętrza?
PS: Sięgnę po porównanie z dziedziny motoryzacji. Niektóre marki samochodów kuszą błyszczącymi wykończeniami, chromowanymi elementami czy złotymi dodatkami. Są też modele dorównujące im jakością, za to pozbawione tych elementów. Czym zatem one się wyróżniają? Stawiają na nowoczesne technologie, wygodę, szlachetne, naturalne materiały. I tak jest właśnie z nami i naszymi wnętrzami.
HB: Nasi klienci wiedzą, że nie zaprojektujemy im wnętrz efekciarskich, na które zaraz przeminie moda. Za to na pewno otrzymają wnętrza stworzone z myślą o wygodnym i miłym życiu. Dom to najważniejsza przestrzeń dla człowieka i musi się w nim dobrze czuć.
Praca architekta nie sprowadza się wyłącznie do kreacji projektu. Ważną jej część stanowi kontakt z klientem. Macie wypracowany już model tej współpracy?
PS: Klienci wybierają nas, gdy przekonują się do naszej wizji architektonicznej. Oczywiście, klient nie narzuca nam estetyki, ale też trzeba pamiętać, że nie projektujemy dla siebie. Wnętrze musi być zaprojektowane pod kątem potrzeb klienta. Musi być niczym dobrze skrojony garnitur. Dlatego najpierw przeprowadzamy bardzo szczegółowy wywiad, który pozwala nam w najdrobniejszych szczegółach poznać potrzeby klienta. Nie jesteśmy fabryką, która przygotuje klientowi kilkadziesiąt wersji tego samego projektu, a on będzie przebierał jak w skrzynce z jabłkami. Dlatego ten wywiad jest tak istotny. Dzięki naszemu doświadczeniu i wieloletniej pracy z klientami większość projektów zyskuje akceptację za pierwszym razem, ewentualnie z drobnymi poprawkami.
Ważną grupę klientów stanowią klienci indywidualni. Ale przecież realizujecie też projekty dla deweloperów. Przychodzi mi tu na myśl choćby firma SGI. Jak dużym wyzwaniem dla architekta jest taka forma współpracy?
HB: Cenimy sobie współpracę z firmą SGI, bo jest to przykład świadomego i profesjonalnie współpracującego klienta. Rozmawiając, szybko nawiązaliśmy nić porozumienia, więc łatwo było nam zdefiniować potrzeby firmy. Owszem, deweloper nie jest odbiorcą ostatecznym, który zamieszka w zaprojektowanych przez nas wnętrzach. Tym niemniej odbyliśmy wiele rozmów, które pozwoliły stworzyć na tyle obiektywne przestrzenie, że przyszły mieszkaniec na pewno będzie z nich zadowolony.
Jednym z Waszych ostatnich dużych projektów jest koncepcja wnętrz dla osiedla domów Ustronie Wilanów, realizowanego właśnie przez SGI. Z tego co pamiętam, nie jest to pierwszy Wasz wspólny projekt. Wcześniej było choćby zlecenie zaprojektowania części wspólnych mokotowskiego osiedla Bluszczańska III…
HB: Współpracę rozpoczęliśmy trzy lata temu, a pierwszy projekt przygotowaliśmy specjalnie dla właściciela firmy SGI. Poznaliśmy się, polubiliśmy się, zarówno z nim, jak i z całym jego zespołem. A co kluczowe dla nas jako architektów, przedstawiciele SGI potrafili w bardzo czytelny sposób określić swoje oczekiwania, dlatego mogliśmy przygotować im produkt, jakiego potrzebowali – pod względem jakości, ceny i terminu realizacji. Mam na myśli właśnie Ustronie Wilanów.
W efekcie powstał bardzo udany projekt… To pokazuje, jak ważne jest wzajemne zrozumienie między projektantem a zleceniodawcą.
HB: SGI to taki nietypowy, bo butikowy deweloper, który – choć realizuje bardzo duże inwestycje – nie chce za wszelką cenę maksymalizować swoich zysków. Oni są bardzo świadomi funkcjonowania rynku. Rozumieją, dla kogo sprzedają, jaka jest ich pozycja na rynku, a przede wszystkim – liczy się dla nich jakość. Zawsze porównują się do najlepszych i chcą mieć najlepsze rzeczy. To jest coś, co z Pawłem rozumiemy i bardzo szanujemy. I za to ich lubimy, że dążą, by uwzględniając możliwości przyszłego odbiorcy, zrobić rzecz jak najlepszą, a nie wycisnąć maksymalnie dużo dla siebie. Oni po prostu traktują swoich klientów jak partnerów i myślę, że – patrząc na ich realizacje – takie podejście procentuje.
PS: SGI dokładnie zdefiniowało target swojego klienta jako osoby, która poszukuje bardzo nietypowej przestrzeni, kameralnej, nieco intymnej, która będzie alternatywą dla ciasnego i hałaśliwego centrum miasta. Idealnie to koresponduje z naszą filozofią projektową. Dlatego tak łatwo było nam wspólnie znaleźć złoty środek, który doprowadził do stworzenia funkcjonalnych i wygodnych wnętrz.
Z tego co mówicie, rok 2024 był dla Was bardzo intensywny. Czy kolejne 12 miesięcy będzie podobne?
PS: Z naszego punktu widzenia to nieco zabawne pytanie. Tak naprawdę w kalendarzu architekta nie istnieją tradycyjny początek i koniec roku. Nasz kalendarz wytyczają harmonogramy kolejnych inwestycji. Jedne projekty się kończą, inne trwają, kolejne są w planach… Dlatego mogę tylko powiedzieć, że wokół naszej pracowni wiele się dzieje, a pracy nam nie brakuje.
Dodatkowe informacje: https://www.sgi.pl / https://bajersokol.pl